Powrót do HAED'a cieszy mnie najbardziej!
Było tak:
A jest tak:)
Powoli wyłaniają się zarysy twarzyczki:)) Za to pozostała górna połowa haftu to w większości ośnieżone góry, czyli nieco monotonnie. Ale dam radę! W końcu to super uczucie, kiedy powoli znikają białe plamy:)
Przez HAED'a trochę odstawiłam na boczny tor haft sosnowy. Ale i tak udało mi się wyszyć kolejne drzewo:
Idę teraz od najwyższego, środkowego drzewa w lewo. I mam nadzieję, że uda mi się skończyć ten haft zgodnie z założeniami, czyli do końca roku.
Na koniec małe hafciki, jakie wyszywałam w tempie ekspresowym na prezent. Miało być coś na bardzo wąski kawałek ściany. Wiedziałam, że nie zdążę pojechać do oprawy, więc zdecydowałam się na mini-zestawy DMC. Chyba wszystkim znane, te z bambusowymi ramkami w zestawie:
Ramki pomalowałam dwukrotnie lakierem do decu, musiałam też pomyśleć o zabezpieczeniu hafciku, ponieważ miał być przeznaczony na kuchenną ścianę. Szkiełka nie zdążyłabym przyciąć, ale wpadłam na pomysł wykorzystania sztywniejszej folii. Idealną znalazłam w ... sklepie papierniczym:) Jest to folia do drukarek, bardzo sztywna i jak widać (a raczej nie widać;)) matowa i bezodblaskowa. Przycięłam tak, aby pasowała do okienka i voila:)