Czwartkowe przedpołudnie, za oknem nieciekawie, zima się obraziła, zabrała śnieg i sobie poszła. Czekam cierpliwie na meble, które mieli dostarczyć i spokojnie liczę na kilka godzin opóźnienia. A tu dzwonek do drzwi, no to się pośpieszyli. "Dzień dobry, tu listonosz, przesyłka się nie mieści do skrzynki".
Nie spodziewałam się tak szybkiej przesyłki, ale to co było w środku to po prostu... no zobaczcie sami:
Same dobra: kanwy i lniane mulinki, gazetki robótkowe, igły hafciarskie, no i coś dla ciała (zmarzniętego dodajmy): rozgrzewająca herbatka i moje ulubione dove (karmel!). Najlepsze zostawiłam na koniec. To nie jest zwykły igielnik, czy też biscornu. To jest prawdziwe dzieło sztuki. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam w to wbić igłę, to jest po prostu za ładne. Każda robótkowiczka na pewno zauważy wszystkie misterne szczegóły i to śliczne wykonanie.
Do dzisiaj chodzę cała uśmiechnięta i podtykam każdemu, kto się nawinie, do podziwiania. A wszystkie te cuda dzięki Marcie z http://martmade.blox.pl/html. Wielkie, wielkie dzięki za takie prezenty.
Na podziw zasługuje też fakt, że Marta miała czas wysłać prezent. Jej ostatnia notka (z tego samego dnia, co przesyłka) brzmi:
Zmuszona jestem zrobić przerwę w blogowaniu, albowiem jutro udaję się na oddział ginekologiczno-położniczy w celach wiadomych a wrócę już pewnie z małym wrzeszczącym zawiniątkiem (...)
Trzymam kciuki!!!
P.S. a meble przywieźli dziesięć minut później;)
Nie spodziewałam się tak szybkiej przesyłki, ale to co było w środku to po prostu... no zobaczcie sami:
Same dobra: kanwy i lniane mulinki, gazetki robótkowe, igły hafciarskie, no i coś dla ciała (zmarzniętego dodajmy): rozgrzewająca herbatka i moje ulubione dove (karmel!). Najlepsze zostawiłam na koniec. To nie jest zwykły igielnik, czy też biscornu. To jest prawdziwe dzieło sztuki. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam w to wbić igłę, to jest po prostu za ładne. Każda robótkowiczka na pewno zauważy wszystkie misterne szczegóły i to śliczne wykonanie.
Do dzisiaj chodzę cała uśmiechnięta i podtykam każdemu, kto się nawinie, do podziwiania. A wszystkie te cuda dzięki Marcie z http://martmade.blox.pl/html. Wielkie, wielkie dzięki za takie prezenty.
Na podziw zasługuje też fakt, że Marta miała czas wysłać prezent. Jej ostatnia notka (z tego samego dnia, co przesyłka) brzmi:
Zmuszona jestem zrobić przerwę w blogowaniu, albowiem jutro udaję się na oddział ginekologiczno-położniczy w celach wiadomych a wrócę już pewnie z małym wrzeszczącym zawiniątkiem (...)
Trzymam kciuki!!!
P.S. a meble przywieźli dziesięć minut później;)
zapraszam cie do zabawy w 7 zwierzeń Gosia
OdpowiedzUsuńhttp://antymalgo.blox.pl/2008/12/meribel.html
Śliczne prezenty, a igielnik rzeczywiście jest dziełem sztuki na najwyższym mistrzowskim poziomie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIgielnik wspaniały, też bym się bała go używać żeby przypadkiem nie uszkodzić tej misternej roboty - gratuluje prezentów :)
OdpowiedzUsuńWyróżniłam Cię nagrodą Uber Amazing Blog. Pozdrawiam serdecznie i oby twórczość nadal kwitła :)
OdpowiedzUsuńpoduszeczka jest niezwykła ... dawno nie widziałam tak perfekcyjnie wykonanego "małego coś" ...cudne cudne i jeszcze raz cudne!!!
OdpowiedzUsuńGdy przyjdą święta w srebrnej bieli ,
OdpowiedzUsuńgdy stary rok w nowy się zmieni ,
przyjmij gorące życzenia,
niech Ci się spełnią wszystkie marzenia .
ten igielniczek jest naprawdę śliczny!!! takie małe dzieło sztuki.... też bym chciała takie cóś dostać;-))
OdpowiedzUsuń